środa, 25 lipca 2012

6. Nathan

     Od nie dawana uczysz się jeździć na desce, ale ci nie wychodzi. Nikt cię nie uczy, bo wolisz szama osiągnąć jakiś sukces, a nim właśnie jest nauczyć się samodzielnie jeździć na desce. Dzisiaj miałaś się wybrać do skate parku. Wstałaś o 10 i poszłaś do kuchni zjeść śniadanie, które zrobiła twoja mama. Po zjedzeniu podziękowałaś za nie i poszłaś do swojego pokoju. Tam otworzyłaś szafę i zaczęłaś wybierać ciuchy.  Postawiłaś na rurki, top i na to bluzę z Ciasteczkowym Potworem. oraz na głowę full cap z napisem LA. Potem poszłaś do łazienki. Związałaś obie włosy w kucyka i zrobiłaś bardzo delikatny makijaż. Następnie zeszłaś na dół, pożegnałaś się z mamą, założyłaś swoje ulubione skaty, wzięłaś deskę i wyszłaś z domu. Do uszu włożyłaś słuchawki i włączyłaś na fula playlistę swoich ulubionych piosenek. Akurat leciało ,,Chasing The Sun". Zaczęłaś ją śpiewać, ale nie zauważyłaś, że gdy śpiewasz to nie słyszysz swojego głosu. I okazało się, że strasznie głośno śpiewałaś oraz usłyszało cię mnóstwo ludzi. Zrobiłaś się strasznie czerwona i oczy zakryłaś swoim full cap'em oraz przestałaś śpiewać. W końcu doszłaś do tego skate parku i zaczęłaś jeździć. Usłyszałaś, że ktoś się z ciebie śmieje. podeszłaś do grupki chłopaków i nieśmiało powiedziałaś
- Może i nie umiem jeszcze dobrze jeździć, ale przynajmniej mam odwagę pokazać to publicznie.
- Uhuhu. Dziewczynka się zdenerwowała. -powiedział jeden z nich.
- Tylko nie dziewczynka.
- Ej!! Przestańcie. -usłyszałaś jakiś znajomy głos za tobą.
    Odwróciłaś się i zobaczyłaś chłopaka w brązowych jeansach, bluzce z napisem ,,Game Over", rozpinanej bluzie i full cap'em na głowie. Miał niebiesko-zielone oczy. Chwilę później sobie uświadomiłaś, że to Nathan Sykes z The Wanted! Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom. Nathan w skate parku. Nie wiedziałaś, że on jeździ na desce. Nathan rozpoznał cię. Powiedział ci, że ktoś cię nagrał jak śpiewałaś i wrzucił to do netu, a on to zobaczył. Ty się załamałaś. Powiedział, że masz bardzo ładny głos i to poprawił ci humor.
- Nie dość, że nie umie śpiewać to i jeździć też nie. - rzucił jeden z tych kolesi.
- Ty! Ona umie śpiewać. To ty się nie znasz. -bronił cię. - Nie umiesz jeździć?
- Dzięki. Na razie jeszcze nie umiem.
- Spoko. To ja mogę ciebie pouczyć. A jak masz na imię? Ja Nathan.
- [t.i].
    Mówiłaś sobie, że sama chcesz to osiągnąć, ale jemu się nie odmawia, więc się zgodziłaś. Poszliście na kilka ramp, na których Nath uczył cię zjazdów, ale nie wychodziły ci. Nathan poprosił cię abyś sama zjechała z rampy, ale ty się bałaś. Bo wielu błaganiach postanowiliście, że zjedziecie razem. Ty stanęłaś po jednej stronie rampy, a Nathan po drugiej i na trzy czte-ry mieliście z niej zjechać. Cholernie się tego bałaś. No i zjechaliście. Tobie nie wyszło, bo straciłaś równowagę i spadłaś z deski wprost na chłopaka. Obaj się przewróciliście.
- Nic ci nie jest? - zapytał.
- Nieee. A tobie?
- Też nic. To całe szczęście.
- Podaj mi rękę. - zaproponował.
- Ok.
    Chłopak podał ci rękę, bo pomóc ci wstać. Chwyciłaś ją i wstałaś z jego pomocą, ale zaraz usiadłaś, bo kolano zaczynało cię strasznie boleć. On usiadł koło ciebie i zaczął oglądać ci tą nogę, ale nie mógł dostać się do kolana, bo miałaś za ciasne spodnie. Nathan wziął cię na ręce i zaniósł na ławkę obok rampy. Ty się na niej położyłaś. Nath dziwnie zaczął patrzeć na twoją nogę. Usiadłaś i zobaczyłaś jak krew ci się leje po nodze. Chłopak wpadł na pomysł by założyć ci opatrunek. Poleciał do najbliższej apteki po bandaż i plastry oraz do sklepu po wodę i nożyczki. Po 10 minutach wrócił. Próbował podwinąć ci spodnie, ale na marne. Więc wziął nożyczki i rozciął ci te spodnie. Ty zrobiłaś minę typu: wtf?! On się uśmiechnął i powiedział, że obiecuje ci odkupić nowe spodnie. Teraz ty się uśmiechnęłaś. Nath polał ci ranę wodą, a ty zaczęłaś syczeć z bólu, aż pogryzłaś rękę chłopaka, ale mu to nie przeszkadzało. Nałożył ci duży kawałek plastra, bo rano był dość duża, a na to, żeby ucisnąć ranę nałożył bandaż. Podziękowałaś mu za to dałaś mu buziaka w policzek. Byłaś smutna, że nie możesz jeździć przez jakiś czas, ale Nathan cię pocieszał i od razu było ci już lepiej. Chłopak zaprosił cię na lody. Zgodziłaś się. Wziął cię na barana i poszliście cały czas się z czegoś śmiejąc. W końcu doszliście do lodziarni. On posadził cię na krzesełku przy stoliku, a sam poszedł po lody. Powiedziałaś mu, że chcesz *wymyśl sobie*, a no wziął sobie truskawkowe. Chwilę później wrócił i usiadł na krzesełku koło ciebie. Zapytał się czy z kolanem już lepiej, a ty w odpowiedzi powiedziałaś mu, że jest lepiej, ale jeszcze trochę cię boli. Gdy zjedliście już te lody to powiedziałaś, że musisz już iść do domu, ale Nathan za żadne skarby nie chciał cię puścić, bo ledwo co chodziłaś. Ponownie zabrał cię na barana i ruszyliście w stronę twojego domu. Po drodze kupiliście sobie hot dogi. Usiedliście na jakimś murku i zaczęliście je jeść. Ty ubrudziłaś się ketchupem koło ust. Sięgałaś już po chusteczkę, ale Nathan powiedział:
- Poczekaj!
- Ale na co?
    Wtedy złożył ci delikatny pocałunek na ustach zlizując przy tym ten ketchup (xd). Ty się zarumieniłaś, a on posłał ci jeden z swoich zabójczych uśmiechów. Potem wstaliście. Znaczy się on, bo ty nie mogłaś. Po raz trzeci dzisiaj wziął się na barana i poszliście w kierunku domu. Gdy już do niego doszliście to postawił cię na ziemię koło drzwi, cały czas cię trzymając.
- No to musimy się już pożegnać...
- No niestety. Mam coś dla ciebie na pożegnanie...
     Wtedy przybliżył się do ciebie i chciał cię pocałować w policzek, ale ty odwróciłaś głowę i złożyłaś pocałunek na jego ustach. Chłopak ściągnął ci full cap'a, bo wam trochę przeszkadzał, a potem za chiny nie chciał ci go oddać, ale się uparłaś i ładnie poprosiłaś i wtedy łaskawie ci go oddał. Ty podziękowałaś i weszłaś do domu, a on pojechał na desce do domu. Twojej mamy nie było w domu, więc nie było pytań typu: Coś ty to zrobiła? itp... Z trudem weszłaś na górę do swojego pokoju. Przebrałaś się w inne spodnie, włączyłaś laptopa i weszłaś na fb i tt. Przeglądałaś posty i zobaczyłaś tweeta Nathana.
" Hi. @*dajcie swoje* I wanted to wish you a speedy recovery. It's a shame that you can not ride "
Od razu odpisałaś na tego tweeta:
"Hi @NathanTheWanted. Thank you. I do not know when I'll be able to ride again, but I hope that soon."
    Jakąś godzinę później wyłączyłaś laptopa i wtedy ktoś zadzwonił do drzwi. Pomyślałaś, że to twoja mama znowu zapomniała kluczy do domu. Powoli zeszłaś na dół trzymając się barierki i poszłaś otworzyć drzwi. Wyszło na to, że się pomyliłaś, bo w drzwiach stał Nathan. Zdziwiło cię to, ale jak zobaczyłaś co ma w ręce to wiedziałaś po co. Ty na chwile zwróciłaś wzrok na jego wypasione auto którym przyjechał. Nathan zaczął machać ci rękami przed oczami.
- Zapomniałaś deski z skate parku.
- Oj. Dziękuję! Może wejdziesz
- Nie ma sprawy. A chętnie.
    Zaprosiłaś go do środka. Ty dokuśtykałaś do kanapy z pomocą Nathana, a potem na niej usiedliście i ty włączyłaś tv na stacje muzyczne. Akurat na jednej z nich leciało "Glad You Came", więc zaczęłaś po cichu śpiewać.
- Możesz śpiewać głośniej. Ładnie śpiewasz. Lubisz tą piosenkę?
- Ok. Dzięki. Tak lubię.
    Chłopak zaczął śpiewać z tobą. Gdy było "D-d-d-d Drink it if you can" to zaczęliście się śmiać. Natha zdziwiło to, że znasz ich piosenki, ale ty się mu nie przyznałaś, że jesteś ich fanką. Potem wstałaś mimo bólu kolana i zaczęłaś tańczyć (xd), ale po chwili i tak usiadłaś bo ból się nasilał.
- Wiesz co? Chodźmy na zakupy, bo przecież obiecałem ci kupić nowe spodnie.
- O! pamiętałeś.
    Wyszliście z domu, wsiedliście do jego auta i pojechaliście na te zakupy. Chwilę później dojechaliście na miejsce. Powoli wysiadłaś z auta i skierowaliście się do najbliższego sklepu w galerii. Wybrałaś sobie kilka par spodni i poszłaś do przebieralni. Za każdym razem gdy ubrałaś spodnie to wychodziłaś z przebierali i bawiłaś się w modelkę przed Nathanem, a on pomagał ci wybrać (xd). Po pół godzinie postawiłaś na niebieskie rurki, ale już nie były tak obcisłe jak te co ci Nathan roztargał. Poszliście ku kasie. Nathan zapłacił za spodnie i wyszliście z sklepu. Gdy wychodziliście to chwyciłaś się drzwi. Nathan wziął cię na ręce i powiedział:
- Jedziemy do szpitala.
- Ale...
- Żadnych, ale...
    15 minut później dojechaliście na miejsce. Weszliście do środka i tam lekarze zrobili ci jakieś badania oraz czy nie masz nogi złamanej. Modliłaś się o to, aby nic z tą nogą nie było. 20 minut później przyszły wyniki. Okazało się, że jednak masz tą nogę złamaną. Do oczu napłynęły ci łzy, Nathan cię przytulił i od razu zrobił ci się lepiej. Lekarze zdecydowali, że trzeba ci jak najszybciej założyć gips. Chwile czekaliście i w końcu zabrali cię na sale,a Nathan miał czekać na ciebie na korytarzu. Jakiś czas później wyjechałaś z tej sali na wózku z założonym gipsem. Byłaś załamana, bo przez najbliższe dwa miesiące, albo i dłużej nie będziesz mogła jeździć na desce, a już ci lepiej to wychodziło. Chłopak o niebiesko-zielonych oczach zabrał cię do domu. Tam czekała na ciebie już twoja mam z pretensjami.
- Coś ty to zrobiła? Czy to nie jest przypadkiem ten chłopak z twojego ulubionego zespołu?
- Złamałam nogę. Tak to jest Nathan z tego zespołu.
- Jesteś naszą fanką? - Ty pokiwałaś twierdząco głową, a on się uśmiechnął.
- Może zrobić wam herbatę?
- Z chęcią się napijemy.
    Twoja mam się już nie odzywała. Nathan pomógł ci wejść po schodach. Znaczy się, zaniósł cię na górę. Położył cię na łóżku i sam usiadł koło ciebie. Chwilę później przyszła twoja mama z herbatą. Wypiliście ją i ona wzięła szklanki, a następnie wyszła z pokoju. Znasz go dopiero jeden dzień, a czujesz jakby to była wieczność i był on dla ciebie kimś bliskim.
    Nathan codziennie do ciebie przychodzi i się tobą opiekuje. Staliście się najlepszymi i prawie nie rozłącznymi przyjaciółmi. oboje liczycie na coś więcej, ale o tym nie wiecie.

******************************************************************
Mam nadzieje, że się podoba, bo się nad nim trochę męczyłam.
Ten imagin był pisany na podstawie mojego snu, ale w nim nie było skate parku tylko miasto i sobie nogi nie złamałam tylko skręciłam, ale to tylko sen xd
Z dedykiem dla:
Rafała - Gdyby nie ty, ty bym nigdy nie wpadła na ten pomysł z skate parkiem, ale wątpię w to, że to przeczytasz.
Kasi_TW -Bo przy imaginie z Nathanem napisałaś mi w komie, że chcesz dedyka to ci dałam teraz xd 
Liczę na dużo komentarzy
Pozdrawiam
Break♥★

wtorek, 24 lipca 2012

5. Jay

   Jaya znasz od września, ponieważ chodzicie razem do klasy maturalnej i już jesteście parą. Twój chłopak jest piłkarzem footballu amerykańskiego.(xd) Zbliżał się maj, a to oznaczało bal maturalny. Jay oczywiście zaprosił ciebie. Nie mogłaś się nie zgodzić. Pojawił się problem: Jaką sukienkę, buty i fryzurę wybrać?. Bo chciałaś przed nim oszałamiająco wyglądać. O pomoc poprosiłaś Nareeshę. Razem wybrałyście się na zakupy. Chodziłyście z sklepu do sklepu. I tak w kółko. Szukanie trwało i trwało. Po dłuższym czasie wybrałaś śliczną białą sukienkę do kolana z czarnym paskiem pod biustem oraz do tego czarne szpilki na platformie. Potem wyszłyście z tego sklepu i na ulicy zauważyłaś Jaya tulącego się do jakiejś laski. popatrzył się w twoją stronę, wypuścił ją z objęć a ty uciekłaś zalana łzami. Nares pobiegła za tobą, ale cię nie dogoniła, bo pobiegłaś do domu. Przez jakiś czas nie odzywaliście się do siebie. A gdy nadszedł ważny mecz piłkarski, w którym grał Jay to postanowiłaś pójść go zobaczyć. Wyszłaś z domu i skierowałaś się na boisko. Tam usiadłaś na trybunach i zaczęłaś oglądać. Gra toczyła się i toczyła. W pewnym momencie Jay zagapił się na ciebie i wtedy ktoś z przeciwnej drużyny go uderzył w jakieś miejsce w serce. On upadł na ziemię. Wszyscy wstali z miejsc i zamarli. Ty wstałaś i pobiegłaś w jego stronę. Uklękłaś koło niego. Zobaczyłaś, że z jego ucha leje się dużo krwi. Wiedziałaś, że Jay już nie żyje. Uciekłaś stamtąd pod trybuny. Tam usiadłaś i się na dobre rozpłakałaś. Siedziałaś tam strasznie długo. Ale jak zaczęło lać i wiać to dopiero poszłaś do domu. Szłaś powoli w deszczu. Gdy doszłaś do domu to zauważyłaś, że na szyi nie masz łańcuszka z pierścionkiem, który dał ci Jay. W ogóle go nie szukałaś. Potem miałaś zwidy, że niby słyszysz bicie serca i wiatr, a nawet że piłka footballowa oddycha. Takie sytuacje często się zdarzały i za każdym razem krzyczałaś. Myślałaś, że to duch Jaya się nawiedza czy coś. Do tej pory nikomu tego nie mówiłaś, ale już nie mogłaś tego znieść, więc powiedziałaś o tym swojej mamie. Wtedy ona postanowiła pójść po Nareeshę. Zastanawiało cię po co? Chwilę później wróciły.
- Twoja mam mi wszystko powiedziała. Przyszłam ci pomóc- powiedziała dziewczyna.
- Ciekawe jak mi pomożesz?
- Mam specjalny dar widzenia duchów i mogłabym go dla ciebie znaleźć. Umiem również z nimi rozmawiać.
- To zgoda.
   Po tym jak ona ci wszystko wytłumaczyła to sama poszła na to boisko sprawdzić czy nie ma tam tego ducha. Okazało się, że nie ma. W ogóle go tam nie widziała, a to raczej się jej nie zdarza. (xd). Twoje urojenia stawały się coraz to częstsze i głośniejsze. Wtedy nazwałaś Nares oszustką, bo ona w ogóle nie mogła ci pomóc. Dziewczyna zabrała cię na boisko pod te trybuny. Tam znalazłyście ten łańcuszek z pierścionkiem od Jaya. Wtedy ona zobaczyła ducha chłopaka.
- On tu jest...- powiedziała.
    Nares powiedziała ci, że duchy przywiązują się do rzeczy i dlatego on cały czas był przy tobie, bo okazało się, że przywiązał się do tego łańcuszka. Ty nie chciałaś w to uwierzyć. Dziewczyna zaczęła rozmawiać z duchem. Wszystko co Jay mówił to Nares przekazywała tobie, bo ty go nie słyszałaś ani nie widziałaś, a no natomiast cię widział i słyszał. Byłaś ciekawa czy Jay nadal cię kocha czy chciał z tobą zerwać
- [t.i] Przepraszam cię za tą sytuację na ulicy. To tylko była nauczycielka tańca. - Powiedział Jay, a Nareesha przekazała to tobie. Ty natomiast powiedziałaś:
- Ale ona była taka ładna. Myślałam, że chcesz ze mną zerwać dla niej.
- Nigdy nie chciałem z tobą zrywać. Zawsze cię kochałem i będę kochał. Chciałem się nauczyć tańczyć specjalnie dla ciebie. Chcę, żebyś była szczęśliwa.- To też powiedziała ci.
- Ale już nigdy nie zatańczymy- do oczu zaczęły napływać ci łzy.
- Zamknij oczy. - powiedziała Nareesha. - A ty Jay ją obejmij. [t.i] daj prowadzić Jay'owi.
    Wtedy Jay podszedł ku tobie i położył ci ręce na twoich biodrach. Ty lekko drgnęłaś i położyłaś swoje ręce na jego ramionach. Ty zaufałaś chłopakowi i zaczęliście tańczyć. Było to wspaniałe uczucie, ale nie trwało długo, bo po dwóch minutach Jay cię puścił i poszedł w stronę światła na drugą stronę. Nareesha o wszystkim powiedziała Sivie.
   To były niezapomniane chwile spędzone z nim. Każdego dnia o nim myślisz, wspominając sobie te złe i dobre chwile. Teraz sobie uświadamiasz, że tak już nigdy nie będzie i że to przepadło na zawsze...

**********************************************************************
I oto jest z Jay'em
Z specjalnym dedykiem dla:
Mojej kochanej siostry Magdy- za to, że podsunęłaś mi pomysł i dużo pomogłaś przy pisaniu.
Ten imagin był pisany na podstawie odcinka z serialu "Zaklinacz Dusz".
Jutro prawdopodobnie następny
Liczę na dużo komów
Pozdrawiam
Break ♥★

czwartek, 19 lipca 2012

4. Tom

      Dzisiaj chłopaki mieli wyjeżdżać na trasę koncertową do Londynu. Nie chciałaś tego, bo kochałaś Toma, ale to był tylko twój najlepszy przyjaciel i nie miałaś odwagi. Nie chciałaś go opuszczać, ale tak czy inaczej musiałaś się z nim rozstać. Nadeszła godzina, w której chłopaki wyjeżdżali z domu. Chłopcy zanieśli swoje walizki do samochodu. Szłaś za nimi i zaczęłaś płakać. To podszedł do ciebie i mocno przytulił mówiąc, żebyś już nie płakała. Ty pojechałaś z nim i kilkanaście minut dojechaliście na lotnisko.  Samolot mieli dopiero za 45 minut, więc mieliście trochę czasu by jeszcze pogadać. Wysiedliście z auta i  weszliście na lotnisko. Tam usiedliście na krzesełkach i zaczęliście rozmawiać.
- Nie chcę, żebyście wyjeżdżali!
- Ale musimy...-powiedział Tom.
- Powiesz jej to czy ja mam to zrobić? - Max
- Ale o co chodzi?- zapytałaś zdezorientowana, a Tom nie wiedział od czego zacząć.
- To ja powiem. - wtrącił Max. - On po po prostu się...
- Ja powiem!!
- Dowiem się w końcu o co tu chodzi czy nie?!
- Zakochałem się w tobie i chcę, żebyś została moją dziewczyną! Co ty na to? - wypalił na jednym oddechu.
- Nie wiem co powiedzieć...
- Wiedziałem, że tak będzie - wtedy posmutniał.
- Taaak!! A dlaczego mi wcześniej nie po...
     Wtedy cię uciszył pocałunkiem. Na początku był to bardzo delikatny całus, a potem stawał się bardziej namiętny. On trwał i trwał, a chłopaki się na was patrzyli jak na nie wiadomo kogo. Po minucie się od siebie oderwaliście. Usłyszeliście piski fanek. Wstaliście z miejsc. Nie które były zadowolone, a inne wyglądały jakby miały ochotę wydrapać ci oczy. Przestraszyłaś się tego trochę i z powrotem usiadłaś na krzesełku. Schowałaś twarz w dłonie, ale po chwili je odsunęłaś, bo Nath jak kumpel zaczął cię pocieszać. Potem poszedł podpisywać autografy i robić sobie zdjęcia z fankami. Zobaczyłaś jak jedna z fanek rzuca się na Toma i zaczyna go całować. Ty sobie pomyślałaś: "Dlaczego ja się zgodziłam, przecież to nie ma sensu!". Ty cały czas siedziałaś na tych krzesełkach i po chwili wrócili chłopcy. Gdy Tom usiadł koło ciebie to zaczęłaś się uśmiechać. Chłopak odezwał się:
- Nie powiedziałem ci wcześniej, bo się bałem, że mnie wyśmiejesz.
- Tom Parker się czegoś bał?! Nie możliwe. No co ty? Nie wyśmiałabym cię. Szczerze to ja też to przed tobą ukrywałam. A dlaczego teraz mi to powiedziałeś?
- Bo gdybym tego wcześniej nie powiedział to już bym nigdy nie miał szans u ciebie, ponieważ ta trasa będzie długo trwała i jakbym tego nie powiedział to byś o mnie zapomniała.
- Nigdy bym nie zapomniała.
       Pocałowałaś Toma i wtedy ludzie na lotnisku zaczęli wam bić brawa, a fanki piszczały i wrzeszczały z zazdrości. Ty chciałaś pokazać im, że Tom jest tylko twój i nikogo innego, więc wskoczyłaś na niego i zaczęłaś go całować po szyli i ustach, a on się zaczął uśmiechać. Po jakimś czasie zeszłaś z niego i utonęłaś głęboko w jego oczach. Nath szturchnął Toma, bo okazało się, że muszą już wylatywać. Jak to szybko zleciało. Ty się mocno wtuliłaś w swojego chłopaka i za żadne skarby nie chciałaś puścić oraz zaczęłaś płakać. Po chwili Tom wypuścił cię z objęć i dał ci buziak w policzek. I szepnął do ucha:
- Będę o tobie myślał w każdej chwili i będziesz mi się codzienne śniła.
    Ty się uśmiechnęłaś i Tom odszedł kawałek. wtedy ponownie do oczu napłynęły ci łzy. On podbiegł do ciebie i powiedział:
- Nie płacz, bo sobie swój śliczny makijaż rozmażesz.
    Pogłaskała cię po policzku i teraz odszedł. Gdy szedł w stronę samolotu to do niego pomachałaś. Widziałaś jak on też zaczyna płakać, ale nie widziałaś już jak wsiada do samolotu, bo zakryłaś twarz rękami i się na dobre rozpłakałaś oraz usiadłaś na krzesełku i przestając płakać. Zrezygnowana wstałaś z miejsca i odeszłaś kawałek z spuszczoną głową, ale wtedy ktoś do ciebie podbiegł i powiedział:
- Mówiłem, żebyś przestała płakać.
    Ty podniosłaś głowę i zobaczyłaś... Toma!. Rzuciłaś mu się na szyję,a on zaczął tobą kręcić. Ludzie ponownie dzisiaj zaczęli wam bić brawa. Potem się namiętnie pocałowaliście.
- Dlaczego nie wsiadłeś? Jakiś ty głupi.
- Bo ty jesteś dla mnie ważniejsza, niż jakaś tam kariera.
    Gdy to powiedział to cię zatkało. Poświęcił karierę dla ciebie. I to się nazywa prawdziwy mężczyzna. Zaczęliście się śmiać. Wstaliście i ponownie się pocałowaliście.
    Od dawna tworzycie wspaniałą parę. Na twitterze możesz zobaczyć pełno tweetów Toma o waszym związku. Gdy je widzisz to od razu robi ci się cieplej na sercu.

środa, 18 lipca 2012

3. Siva

 [t.i]-twoje imię

Rano gdy wstałaś to na poduszce zobaczyłaś jakąś karteczkę. Od razu wzięłaś ją do ręki i  przeczytałaś jej treść:  Cześć [t.i]. Chciałem ci powiedzieć, że pojechałem na zakupy, a potem jeszcze gdzieś wpadnę. Zrób sobie śniadanie z tego co znajdziesz w lodówce, bo nie za wiele możesz tam znaleźć. Twój Seev.  Poszłaś do kuchni i zrobiłaś sobie śniadanie, koło lodówki zobaczyłaś kolejną karteczkę: Zaraz przyjdzie po ciebie Kelsey i zabierze cię na zakupy. Udanych zakupów. Po śniadaniu poszłam do swojego pokoju. Tam się ubrałaś w niebieskie rurki i biały top. W łazience wykonałaś podstawowe czynności i chwilę później do drzwi zadzwonił dzwonek. Pomyślałaś, że to Kelsey i się nie pomyliłaś. Ty nie byłaś jeszcze gotowa, więc zaprosiłaś Kelsey do środka, a ty poszłaś się dalej szykować.  Chwilę później wróciłaś i poszłyście razem na miasto. Odwiedziłyście kilkanaście sklepów, w których kupowałyście masę ciuchów, butów, biżuterii oraz kosmetyków. Po jakimś czasie postanowiłyście wrócić do domu. Gdy doszłyście do domu to okazało się, że drzwi są zamknięte więc do domu weszłyście od tyłu. Od razu poszłaś do swojego pokoju. Tam zobaczyłaś kolejną karteczkę: Zajrzyj do szafy!. Tam też zrobiłaś. Na wieszaku zobaczyłaś piękną biało-niebieską sukienkę. Zaczęłaś ją przykładać do siebie, gdy z lewej strony szafy zobaczyłaś następny liścik: Załóż ją, a następne wykonaj resztę rzeczy. Kelsey Ci w tym pomoże. Potem zejdź na dół i czekaj tam. P.S Nie oświecaj światła!.  Ubrałaś ją na siebie. Wyglądałaś w niej bosko. Hardwick, aż zaniemówiła. Potem obie poszłyście do łazienki. Tam Kels zrobiła ci delikatny makijaż i uczesała ładnie włosy. Po 15 minutach byłaś już gotowa. Następnie ostrożnie zeszłaś na dół i stanęłaś w miejscu. Nikogo nie widziałaś, bo po pierwsze było ciemno, a po drugie strasznie cicho. Usłyszałaś, że ktoś jest na zewnątrz, więc po ciemku skierowałaś się ku drzwiom. Gdy je otworzyłaś to nadal nikogo nie widziałaś. Może ci się przewidziało? Zaczęłaś się rozglądać. Zeszłaś na dół po schodach i spacerowałaś po ogródku szukając tego kogoś. Gdy nagle ktoś zakrył ci oczy i o mało co się nie przewróciłaś w tych szpilkach, które założyłaś. Odwróciłaś się i zobaczyłaś Sivę trzymającego w rękach duuuży bukiet czerwonych róż. Wręczył ci go i się pocałowaliście. Następnie trzymając się za ręce weszliście do środka. Chłopak oświecił światło i zobaczyłaś stół z jedzeniem i świecami, a na podłodze były płatki róż. Zastanawiało Cię skąd one się wzięły, bo przecież przed chwilą ich nie było. Ale mało ważne. Róże wsadziłaś do wazonu i Seev zaprosił cię do stołu. Jako dżentelmen odsunął ci krzesło, a ty usiadłaś na nim. Potem On sam usiadł, nalał wina i wznieśliście toast za udaną kolację i waszą miłość. Następnie zaczęliście jeść.
- Sam to przyszykowałeś? Kiedy?
- Tak. Wtedy kiedy ty byłaś z Kels na zakupach.
- Kocham Cię za to!
- Ja ciebie też!
    Dałaś mu buziaka w policzek i dokończyliście kolacje. Następnie Siva wstał od stołu i chwycił twoją dłoń. Powiedział, że gdzieś pojedziecie. Odeszliście od stołu, założyłaś szpilki i wyszliście z domu. Wsiedliście do jego auta i pojechaliście. Nawet nie wiedziałaś gdzie jedziecie. On powiedział, że to niespodzianka. Na samą myśl zaczęłaś się uśmiechać. Po jakiejś chwili dojechaliście na miejsce. Dżentelmen wysiadł pierwszy i otworzył ci drzwi. Wysiadłaś i okazało się, że przyjechaliście w twoje ulubione miejsce z dzieciństwa. Dawno tam nie byłaś. Zaczęłaś podziwiać krajobraz. Potem poszłam pod drzewo na którym była powieszona huśtawka, na której się zawsze huśtałaś. Siva podszedł ku tobie.
- Siadaj
- Nie. Jestem już za duża na huśtawkę.
- Nie chcesz sobie powspominać dziecięce lata?
- No dobra.
     Usiadłaś na niej i Seev zaczął tobą huśtać. Obaj zaczęliście się śmiać. Huśtał tobą tak mocno, że o mało co nie spadłaś z tej huśtawki. Jedna szpilka spadła ci z nogi i poleciała gdzieś. On poszedł po nią. Gdy wrócił to Cię zatrzymał i włożył ci ją z powrotem na nogę. Uśmiechnęłaś się, a potem się pocałowaliście. Teraz Siva siadł na tą huśtawkę i zaczęłaś go huśtać. Po skończonej zabawie Siva chwycił twoją dłoń i poszliście ku jeziorku i tam usiedliście na kocu, który Seev wcześniej tam położył. Zaczęliście rozmawiać o wszystkim i o niczym śmiejąc się przy tym. Położyliście się na tym kocu i ty przytuliłaś się do Sivy. Gdy już zbliżała się noc to ty zgłodniałaś. Siva gdzieś poszedł, a ty zostałaś. Chwilę później przyszedł z jakimś koszykiem.
- Skąd ty to wziąłeś?
- Spakowałem sobie, bo wiedziałem, że zgłodniejesz.
- Jakiś ty kochany!
      Chłopak wyciągnął różnego typu sałatki i zaczęliście je jeść. Gdy już zjedliście to ponownie położyliście się na tym kocu, ale po chwili postanowiliście wrócić do domu. Wsieliście do auta i ruszyliście. Gdy dojechaliście to dżentelmen znowu otworzył ci drzwi i wysiadłaś. Weszliście do domu i od razu poszliście na górę do jego pokoju. Zamknęłaś drzwi na klucz i zaczęliście się całować. Po jakimś czasie zasnęliście

**********************************************************************
Z dedykiem dla:
Majki - bo chciałaś z Seeev'em
Następny prawdopodobnie jutro. I chyba to będzie z TomTom'em
Break

wtorek, 17 lipca 2012

2. Nathan

  Dzisiaj miała się odbyć impreza u chłopaków z okazji twoich urodzin. Od samego rana z twarzy nie schodził ci uśmiech. Byłaś ciekawa co dostaniesz. Ciekawość cię zżerała. Szykowania na imprezę trwały od godziny 16. Nie mogłaś się zdecydować co na siebie włożyć. Po naprawdę dłuższym czasie postawiłaś na niebieską sukienkę z błyskotkami (xd). Włosy zostawiłaś rozpuszczone, a oczy podkreśliłaś maskarą, kredką i jasnymi cieniami. A na usta natomiast nałożyłaś malinowy błyszczyk. Na nogi założyłaś czarne szpilki. Trwało to do 18, czyli godzinę przed imprezą. Zeszłaś na dół. Nathan nie mógł oderwać od ciebie wzorku. zrobiłaś się trochę czerwona, a Nathan podszedł do ciebie i pocałował.
- Mmmm, malinowy. Wszystkiego najlepszego kochanie! Ślicznie wyglądasz.- powiedział.
- No malinowy. Dziękuję.- uśmiechnęłaś się.
   Poszłaś do kuchni sprawdzić czy macie już wszystko przygotowane. Zajrzałaś do lodówki i wtedy ktoś ją zamknął przed twoimi oczami. Tym ktosiem okazał się nie kto inny jak Mister Piekielna Grzywka (Nathan). Oparł cię o nią i zaczął całować po szyi i dekolcie, a ty natomiast wplotłaś dłonie w jego włosy. Zaczął się dobierać do twojej sukienki. Już prawie ją rozpiął, ale wtedy do kuchni wparował Tom!. Oderwaliście się od siebie. Ty poprawiłaś sukienkę, a Tom się zaczął uśmiechać jak do sera, a potem wyszedł z kuchni. Nath ponownie chciał cię pocałować, ale do drzwi zadzwonił dzwonek. Chłopak musnął twoje usta i wyszedł ucieszony, a ty za nim. Poszłaś przywitać gości. Odebrałaś prezenty i życzenia, a potem wszyscy zaśpiewali ci ,,Sto Lat:". Zgasiłaś świeczki i pokroiłaś tort. Po zjedzeniu pysznego czekoladowego tortu odpakowałaś prezenty. Od dziewczyn dostałaś masę wspaniałych ciuchów, a od chłopaków natomiast pełno perfum i słodyczy. Uściskałaś wszystkich, ale brakował ci prezentu od Nathana. W ogóle go nigdzie nie widziałaś. Zaczęłaś go szukać po całym domu. Po chwili wróciłaś do salonu, ale nadal go nie znalazłaś.  Wtedy ktoś zakrył ci oczy i powiedział do ucha: Mnie szukasz?. Ty się odwróciłaś i zobaczyłaś Nathana trzymającego w rękach gigantycznego misia  z napisem ,,Kocham Cię". Wręczył ci go i się znowu pocałowaliście. Nie chciał się od ciebie oderwać. W sumie ci się to podobało, ale reszcie nie. Do tego misia była przyczepiona karteczka. Pisało tam: Po imprezie chodź do mojego pokoju. Tam będzie czekała na ciebie niespodzianka, czyli druga część prezentu.(wiem co myślicie, ale to nie to xd :P). Ty się uśmiechnęłaś. Chłopaki włączyli muzykę i zaczęła się impreza. Wszyscy zaczęli szaleć po całym domu, co powodowało, że szybko się męczyli i co chwila chodzili po coś do picia. W końcu poleciała wolna piosenka. Przytuliłaś się do Natha i zaczęliście tańczyć. Kołysaliście się w rytm piosenki. Wtedy ponownie do ucha dziewiętnastolatek ci coś wyszeptał:
- Chodźmy teraz. Nikt się nie skapnie, że wyszliśmy
    Ty się zgodziłaś i poszliście na górę. W pokoju było ciemno, jedyne co świeciło to świeczka postawiona na pianinie, przy którym usiadł Nathan i powiedział: 
- Napisałem dla ciebie piosenkę.
    Do twoich oczu zaczynały napływać łzy szczęścia. Chłopak zaczął grać, a ty usiadłaś koło niego i go przytuliłaś. Oto jedna zwrotka:
You are my everything.
You are to me as oxygen
If you run out of it to die of longing for you
For you I'd go to the edge of the world, so you do not lose
Does not leave you on a step 
 I just love you 
  Gdy skończył grać to się namiętnie pocałowaliście. Wyszliście na balkon i tam zaczęliście podziwiać gwiazdy. Ty stałaś oparta o barierkę, a Nathan cię odejmował od tyłu. Po chwili on wpadł na pomysł, a mianowicie, żeby uciec. Nath bez problemu skoczył z balkonu, ale ty się bałaś, chociaż to były tylko 2 metry nad ziemią.
- No skocz. Ja cię złapie. Nie bój się.
   Tak też zrobiłaś. Wpadłaś prosto w objęcia chłopaka. Wyszliście z ogrodu i zaczęliście spacerować po mieście. Zatrzymaliście się w parku. Tam usiedliście na ławce i ty wtuliłaś się w Nathana. Po chwili on wstał i zaczął śpiewać na głos tą samą piosenkę co u niego w pokoju. Chwycił twoją dłoń i zapytał:
- Czy mogę prosić...?

- Ależ oczywiście.
   Zaczęliście tańczyć, a Nathan cały czas śpiewał tą piosenką o miłości, a ludzie w tym czasie się na was patrzyli. Po skończeniu zaczęli wam bić brawa. Wy usiedliście z powrotem na tej ławce. Siedzieliście w ciszy przez dłuższy czas, ale potem postanowiliście pójść do domu, bo robiło się już zimno. Chłopak dał ci swoją kurtkę i szliście wtuleni w siebie przez miasto.Po godzinnym spacerze, pełnym śmiechu i zabawy doszliście do domu. Nie mogliście wejść przez balkon, bo było za wysoko, żeby się tam z powrotem dostać, więc musieliście wejść przez drzwi. Jak ino weszliście to wzrok wszystkich znajomych od razu powędrował na was.
- Gdzie wyście byli?- zapytał zdenerwowany Max. 
- Na spacerze. -odpowiedział Nathan.
- O tej godzinie?- Max
- A czemu by nie- Ty
- Jest już prawie 00:00. To niebezpieczne chodzić o tej godzinie po mieście. 
- No i co z tego?
- A dobra, mało ważne. Ważne jest to, że nic wam nie jest.
- To my idziemy.
    I poszliście do jego pokoju. Nath zamknął drzwi, ale nie na klucz i położyliście się na łóżku.
- Dziękuję!!-powiedziałaś
- Ale za co?
- Za najwspanialsze urodziny na świecie!!
- Proszę bardzo.
    Ponownie się pocałowaliście. Potem ty poszłaś się umyć, a Nathan czekał na ciebie w pokoju. Po piętnastu minutach wyszłaś z łazienki. Na siebie miałaś nałożony tylko ręcznik, bo zapomniałaś piżamy z swojego pokoju. Chłopak wstał z łóżka, na którym siedział, podszedł ku tobie
i zaczął ci ściągać ten ręcznik, ale mu na to nie pozwoliłaś.

- Nath!! Przestań! -krzyczałaś.
- Nie, bo mi się tak podoba.
  Zaczęliście się śmiać. Potem wyszłaś z pokoju i poszłaś do swojego po piżamę, a Nathan do łazienki. Po chwili wróciłaś ubrana w koszulę swojego chłopaka oraz krótkie niebieskie spodenki. Położyłaś się na jego wygodnym łóżku i czekałaś na niego. W końcu wyszedł z łazienki ubrany tylko w bokserki. Zaczęłaś podziwiać jego nagi tors, a on się do ciebie uśmiechał. Wybrał jedną ze swoich koszul i usiadł koło ciebie. Wtedy bez pukania do pokoju wparował Jay krzycząc:
- Siema Gołąbeczki! 

- Czego tu chcesz?
- Przyszedłem sprawdzić czy niczego nie kombinujecie. Wiecie co mam na myśli?
- Tak. Jak widać nic nie kombinujemy
- Chodźcie na dół
- Nie chce mi się
- Mi też nie. Jestem już zmęczona.
- No dobra. Idę.
   Jak Jay poszedł to zapanowała niezręczna cisza, którą przerwał Nathan.
- Jay!! Wypad!!
- Skąd wiesz, że tu jestem?
- Domyśliłem się. A teraz won!!
- No dobra. Już idę.
- Jay!?
- No kur** no! Teraz na serio idę.
    I poszedł, a wy zaczęliście się całować. Po raz kolejny dzisiaj.  Zaczęliście dokańczać to co wam przerwano przed imprezą w kuchni. Nath ściągnął ci bluzkę, a ty zrobiłaś to samo z jego koszulą. Całowałaś jego nagi tors, a on bawił się twoimi włosami. Wtedy ktoś zapukał, a Nathan krzyknął
- Kur** no! Czego znowu!?
  Ty zdąrzyłaś ubrać na siebie koszulę. Przez pomyłkę ubrałaś tą co przed chwilą miał na sobie Nathan. Siva się skapnął, który zawitał do pokoju, że coś kombinowaliście. Gdy was zobaczył to zaczął rechotać pod nosem.
- Mówiliście, że nic nie kombinujecie!
- Ale to było dawno temu. A poza tym to skąd o tym wiesz? (xd)
- Od Jaya. Chodźcie na dół pożegnać się, bo już znajomi wychodzą. 
      Zeszliście na dół trzymając się za ręce. Tam pożegnaliście się z dziewczynami i resztą znajomych. Potem ponownie wróciliście do pokoju. Tam zasnęliście wtuleni w siebie.


*******************************************************************
Jeeeeeeest!!
Nareszcie go napisałam
Całość napisałam dzisiaj po południu w telefonie.
Dlaczego ja nie mam takiej weny do rozdziałów??!!
Jeśli coś przy tej piosence będzie nie tak to zwalać na Google Translator hahaha xd ^^
Dedyk dla:
Gosi (gfox)
- bo chciałaś z Nathem to masz.
Kingii - w końcu dodałaś ten rozdział!
Livv
Pinkii
Crystal 
Olki
Następny powinien pojawić się chyba jutro, jeśli zdążę napisać, a jak nie to nie wiem kiedy xd

Pozdrawiam
Break

wtorek, 10 lipca 2012

1. Max

 [t.i]- twoje imię.
[i.k]- imię koleżanki.

  Dzisiaj razem ze swoją przyjaciółką postanowiłyście się wybrać na basen. Zabrałyście wszystkie potrzebne rzeczy czyli stroje, ręczniki itp... Następnie wyszłyście i powędrowałyście na przystanek autobusowy. Chwilę później przyjechał. Gdy ino wsiadłaś do niego to twoim oczom ukazał się chłopak siedzący w tyle. Przypominał ci Maxa, ale pewności nie miałaś, ponieważ w tym autobusie było pełno ludzi, a w dodatku były przyciemnione szyby. Przez całą drogę uśmiechałaś się sama do siebie i myślałaś o tym chłopaku z tyłu autobusu. Po wyjściu postanowiłaś poczekać, aż wyjdzie, by się upewnić czy to Max, ale twoja koleżanka cię zagadała i nie widziałaś jak wychodzi, albo może pojechał dalej? Mówi się trudno- pomyślałaś.Następnie obie poszłyście w kierunku basenu. Tam pani przy kasie dała wam kluczyki do szafek i poszłyście do szatni się przebrać, a następnie weszłyście na basen. Zaczęłyście chodzić koło krawędzi. Twoja koleżanka cię rozśmieszyła, że straciłaś równowagę i wpadłaś do wody, a że nie umiałaś pływać to zaczęłaś się topić . poczułaś jak ktoś cię wyciąga na powierzchnię. Wcześniej ze strachu zamknęłaś oczy i nie chciało ci się ich otwierać.
- Otwórz oczy- powiedział znajomy ci głos, ale to nie była twoja przyjaciółka. Otworzyłaś oczy i
zobaczyłaś Maxa. On posadził cię na murku, a ty zaczęłaś wrzeszczeć jak opętana. Zaczął cię uspokajać, ale na marne. jednak po 30 sekundach opanowałaś swoje emocje.
- Jak masz na imię?-zapytał.
- [t.i]
- Nic ci nie jest?
- Nie!
- Na serio?
- Tak!
Razem poszliście na zjeżdżalnie, na której wykonaliście po klika zjazdów sami, a potem razem. Max bjął cię w pasie i ruszyliście. Na twojej twarzy ponownie w tym dniu pojawił się zaciesz. Po skończonej zabawie postanowiłaś pójść ku koleżance, która sobie pływała w basenie obok. Chłopak wcześniej zaprosił cię na kawę czy tam sok po basenie. Przyjęłaś zaproszenie i odeszłaś z uśmiechem na twarzy. Czas minął wam szybko. Poszłyście się przebrać, a następnie w to miejsce w którym umówiłaś się z Max'em. Po chwili przyszedł i dał ci buziaka w policzek, a ty się zarumieniłaś.
- Przepraszam za spóźnieni, ale suszyłem włosy. Haha- po tych słowach wybuchliście śmiechem
- To jest [i.k]
- Cześć, miło mi cię poznać.
- Mi również.
- A nie będzie ci przeszkadzało jeśli [i.k] pójdzie z nami?-zapytałaś.
- Niee.Chodźcie postawie wam coś do picia
Poszliście do kawiarenki obok basenu. Max zamówił wam soki pomarańczowe chociaż mówiłaś, że możecie sobie same kupić. rozmawialiście, śmialiście się. Twoja koleżanka poszła do toalety, a ty oznajmiłaś, że musicie już iść. Zostałaś jeszcze chwilę sama z Max'em. Na pożegnanie dał ci ponownie buziaka, ale tym razem w usta oraz dał ci do ręki serwetkę. Domyśliłaś się co na niej jest, więc wyciągnęłaś swój telefon i wpisałaś numer. Następnie odeszła nadal w szoku i dołączyłaś do przyjaciółki. razem wróciłyście do domu. Wieczorem postanowiłaś napisać do Max'a.
- Cześć. tutaj [t.i] z basenu. Pamiętasz mnie?
Chwilę czekałaś na odpowiedz. W końcu się doczekałaś
- No hej. No pewnie, że pamiętam. Jakbym mógł zapomnieć tak śliczną osobę jak ty? Myślałem, że już nie napiszesz. Napisałbym sam, ale nie dałaś mi swojego numeru. Co tam u cb?
- A no widzisz zapomniałam. Serio byś napisał? To miłe. A u mnie spoko, a tam?
- Tak serio. To samo.
- A dlaczego dałeś mi buziaka tam na basenie?
- A sam nie wiem...
Długo jeszcze ze sobą pisaliście. jesteście przyjaciółmi, ale ty liczysz na coś więcej.


**************************************************************
Mam nadzieję, że się podoba. Już go pisałam w grupie TWPF na fb, ale większość dziewczyn z czatu go nie przeczytała, więc postanowiłam go dodać. A się go uszukałam
Break